To nie jest niestety recenzja baśni Tolkiena o dzielnych hobbitach, ale prawda o losach akcjonariuszy spółki ELEKTRIM.

Kiedy w listopadzie 2007 ELEKTRIM opuszczał giełdę nikt z posiadaczy jego akcji, którzy wiernie wspierali głównego akcjonariusza Z. Solorza-Żaka w walce z hordami prawników przysyłanych z najznamienitszych światowych kancelarii przez D. Telekom i Vivendi w sporze o ERĘ oraz przez Obligatariuszy, nie przypuszczał, że ich gehenna będzie trwała tak długo.

Ci, którzy od początku widzieli w Solorzu zbawcę, który przyjedzie na białym koniu niczym Gandalf i szybko oswobodzi dumnych akcjonariuszy ELEKTRIMU, srodze się zawiedli. Dużo było takich co nie do końca wierzyli w czyste intencje mając na uwadze dotychczasową działalność głównego akcjonariusza. Jednak i oni uwierzyli, że nasza giełda jest oazą praworządności, a nadzór KNF-u działa sprawnie.

Za sprawą pewnej zamiany słów w dokumentach przed opuszczeniem giełdy z ,,zobowiązuje” na ,,upoważnia”, pod którą podpisał się ówczesny prezes GPW Ludwik Sobolewski, spółka została wyrzucona poza nawias giełdy, a wierni akcjonariusze zesłani na długą tułaczkę po mrocznych stepach Mordoru.

W pozwoleniu na wyjście z giełdy zawarta była deklaracja powrotu spółki ELEKTRIM na giełdę w ciągu 6 miesięcy od wyjścia z upadłości układowej. A mija właśnie osiem lat od zakończenia sporów i wyjścia z upadłości. Ostatnim warunkiem był obowiązkowy wykup akcji po śmiesznej cenie.

Na pytania akcjonariuszy zarząd giełdy odpowiada, że nie może zmusić spółki do powrotu ani publikowania rzetelnych informacji z prowadzonej działalności, pomimo tego że sama ustanowiła te dwa warunki jako kluczowe do wyjścia z giełdy!

W biznesie nikt niczego nie daje za darmo, strony interesów dążą do osiągania własnych korzyści, obowiązuje zasada przysługa za przysługę.

Jednym z przykładów może być sam L. Sobolewski, który już dwa miesiące po odwołaniu ze stanowiska w styczniu 2013 roku znalazł posadę w ZE PAK jednej ze spółek ELEKTRIMU kontrolowanego przez Z. Solorza.

Od chwili wejścia Z. Solorza-Żaka do spółki ELEKTRIM rozpoczęła się na niespotykaną skalę wędrówka jego aktywów .Praktycznie nie ma spółki która nie spędziłaby ,,wakacjina słonecznej wyspie Afrodyty. Aktywa wędrowały przez szereg, naprędce utworzonych na Cyprze firemek o obco brzmiących nazwach, z których do dnia dzisiejszego powróciło kilka mocno wydrenowanych z majątku spółek zależnych .Na pytanie o celowość tych poczynań zarząd argumentował te działania ,,upraszczaniem struktury”.

Główny akcjonariusz ELEKTRIM-u niejako sam sobie, na własnych warunkach ,,pożyczał”, wiedząc, a nawet będąc pewny, że powiązane spółki mogą nie wywiązać się ze zobowiązań.

Cokolwiek by nie powiedzieć o działaniach Z. Solorza, rada nadzorcza spółki niczym jego gwardia przyboczna dzielnie broni dostępu do tajemnic spółki rzucając na akcjonariuszy czary i magiczne zaklęcia. Mamiąc ich co jakiś czas rychłym powrotem na giełdę ,,nie jako wydmuszka, a obiecując powrót majątku. Używając nawet zbiorowej hipnozy próbując wmówić, że żadnego majątku w spółce nie ma!.

Wystarczy powiedzieć, że Skarb Państwa od paru lat nie potrafi dociec za co żąda od spółki ELEKTRIM gigantycznego podatku od zysku w wysokości 1.3 mld .Innym przykładem może być próba emisji 100 mln akcji bez prawa poboru w najniższej możliwej cenie 1,01zł i groźba wrogiego wykupu pozostałych w obiegu akcji.

Jednak znalazło się paru dzielnych i odpornych na ,,czary” akcjonariuszy ELEKTRIMU, którzy powiedzieli „nie” traktowaniu majątku ELEKTRIMU jak masy upadłościowej , kierując sprawę do sądu który wydał dla nich korzystny wyrok, anulując tą emisję. To był punkt zwrotny i doprowadził do utworzenia porozumienia PAE, które liczy już ponad 700 członków gotowych do wielu poświęceń w myśl zasady ,,jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Doprowadzili oni do zwołania NWZA , na którym umieścili w porządku obrad własne żądania – powołania biegłych rewidentów do spraw szczególnych do zbadania prawdziwej zawartości ukrywanego skarbca. A tego ruchu przeciwnik boi się jak diabeł święconej wody.

Przypuszczony atak tak zamroczył przeciwnika, że nie bacząc na przepisy i łamiąc prawo mniejszościowych akcjonariuszy do zwoływania NWZA , wykreślił wszystkie punkty ich żądań! Jednocześnie postanowił ukarać ich za tą butę i niegodziwość, każąc im zapłacić wszystkie koszty obrad wraz z kanapkami, którymi członkowie zarządu zajadali się ze smakiem, a które akcjonariusze bali się tknąć czując podstęp .

Sprawa tego bezprecedensowego działania znalazła się w sądzie. W sądzie zapewne znajdzie się też kolejna próba wypuszczenia ,,trefnych ”akcji, w które zarząd będzie chciał ubrać niesfornych akcjonariuszy 7 stycznia 2019 roku, licząc że po świątecznym poście i sylwestrowych swawolach akcjonariusze stracą czujność. Tam też dojdzie do ostatecznej bitwy, której wynik będzie miał znaczenie nie tylko dla samych akcjonariuszy ,ale wpłynie na wizerunek całej polskiej giełdy i KNF-u, który jeśli chce odzyskać zaufanie po ostatniej aferze powinien stanąć po właściwej stronie, stronie drobnych akcjonariuszy solą tej giełdy …a wtedy Król powróci w glorii i w pełnej chwale.

Rada Porozumienia Elektrim